Lizbona to nasz dwudniowy przystanek na trasie motocyklowej Hiszpania Portugalia. Tutaj odpoczywamy i zbieramy siły na kolejne dni w siodle.
Bardzo się ucieszyłam gdy dowiedziałam się, że właśnie taki plan podróży przewiduje nasz organizator wakacji. Od dawna mieliśmy tutaj być, ale D. był trochę nafochowany na Lizbonę z racji długaśnych zawodowych projektów i różnych doświadczeń lizbońskich.
Teraz nastąpił ten czas i z radością, plecakiem, butlą wody ruszyliśmy zgrabną, wesołą grupą na spacer po mieście z Panią Kasią - przewodniczką.
Nasza lizbońska przygoda zaczęła się tak na prawdę już wczoraj gdy wjeżdżaliśmy naszymi maszynami o 18.20 do centrum, gdzie mamy nasz hotel. Staliśmy w gigantycznych korkach. Motocyklem w korkach zawsze łatwiej niż samochodem - tyle wiemy z poprzednich wypraw, ale nie tu....Kierowcy samochodów bardzo mało tolerancyjni byli dla naszych wielkich maszyn. Nie chciano się rozjeżdżać, żeby nas puszczać między samochodami. Na rondach działo się wszystko wolno i zrobiliśmy 100m w 20 minut. Wszyscy trąbią i "bardzo brzydko krzyczą" w swoich samochodach walcząc z bezsilnością zakorkowanego miasta. Ale ja nigdzie nie musiałam się spieszyć i to stanie w korasach i patrzenie na ludzi, ich reakcje nie nadwyrężyło mojej cierpliwości, tolerancji i zrozumienia dla innych czekających.
Dobry hotel (Sana Hotel Lisboa) i przepyszna kolacja (Restaurante O Cacho Dourado, zaraz obok hotelu) w miłym gronie współtowarzyszy podróży uczyniła ten dzień jeszcze fajniejszym.
Dla mnie Lizbona była miejscem magicznym, sentymentalnym. Byliśmy tutaj z D. w 2000 roku, podczas naszej podróży poślubnej. Byliśmy tutaj wtedy 5-6 dni. Schodziliśmy mnóstwo ulic, mnóstwo miejsc włącznie z Belem czy miejscem Expo. Lizbona była dla mnie czysta wtedy, pięknie kolorowa, z małą ilością turystów - nawet w sierpniu.
Co w/g mnie zostało z dawnej Lizbony: dawne piękno kolorowych kamienic, przepyszne jedzenie -świeże ryby, smakowite krewety najróżniejszej wielkości, homary, ośmiornice, kraby i co tam tylko nam fantazja zjadliwego morskiego podsunie. I wiecie co? Gdzie by się nie ruszyć jest po prostu pysznie. Ceny bardzo niskie w porównaniu do innych części UE, np. kawa 0,30 Euro.
|
Portugalska Algida to Ola' |
|
Tuk tuki - różnych rozmiarów, wystroju, kolorów |
|
Tuk tuki - różnych rozmiarów, wystroju, kolorów
|
|
|
Murale kafelkowe na pchlim targu staroci/ antyków Feira da Ladra, Targ Złodziei |
|
Słynne żółte tramwaje |
|
Przykład fiesty dzielnicowej - taki wyszukany wystrój, i świętowanie codziennie wieczorem do muzyki portugalskiego Disco Polo
|
|
Katedra Św. Marii Maior, powstała w XIIw. Robi wrażenie mega doenergetyzowanego miejsca z pięknymi surowymi murami z piaskowca w stylu romańskim. Warto..... |
|
Najbardziej oryginalny i jeden z najstarszych Azulejos - płytki niebieskie ozdobne.
|
|
Łuk triumfalny zaraz przy nabrzeżu, symbol nowej Lizbony, odnowionej po wielkim trzęsieniu ziemi w XVIII w. |
|
Winda, która jest własnością władz miasta i łączy dolną i górną Lizbonę jako jeden ze środków transportu miejskiego. |
|
Kościół Św. Dominika, po pożarze w 1959 roku, "przywrócony"do działania" w 1961 roku. Ślady ognia w całym kościele na jego murach. |
|
Tramwaj winda |
|
Tramwaj winda |
A reszta? Może kiedyś Lizbona się wzbogaci, albo dostanie kolejne duże pieniądze z UE i starczy im na odnowienie tych wszystkich klimatycznych kamienic, placów, tramwajów....
Podobno najlepsze miesiące do odwiedzenia Lizbony to wszystkie miesiące oprócz okresu grudzień - marzec, bo zimno, wilgotno i deszczowo.
P.S 1. Gdyby ktoś potrzebował przewodniczki/ przewodnika po Lizbonie to poproszę o kontakt, z chęcią podzielę się namiarem na panią Kasię.
P.S 2. Gdyby ktoś szukał wypożyczalni motocykli z super maszynami to też służę namiarami, proszę wtedy o kontakt.