Relacje domowe, rodzinne, ich jakość są najlepszym wyznacznikiem naszego dobrostanu, naszej dojrzałości. Relacje i życie rodzinne są często poligonem doświadczalnym i papierkiem lakmusowym mojego dobrego czucia samej siebie, poczucia własnej wartości i akceptacji siebie i innych. Podczas mojej drogi do dobrostanu i łagodności, pracowałam intensywnie nad relacją moją z mężem, słuchałam innych kobiet, słucham teraz kobiet na grupach i mam zobaczyłam garstkę prawd niewygodnych, ale jak bardzo uwalniających, odbarczających nasze małżeńskie i relacyjne musie i powinności. Prawdy, których my, kobiety nie chcemy za bardzo przyjąć, bo często próbujemy udowodnić, że ja będę inna, u mnie będzie inaczej, lepiej, ….Prościej jest snuć fantazje, jak to będzie jak już on/ ona się zmienią w/g moich oczekiwań, niż zaakceptować teraźniejszość, albo z nią pracować. Krecią robotę robią moim zdaniem obrazy, przekonania z całego świata, reklamy produktów zapodawane naszych zmysłom, często też nasze ciągłe chcenie „inaczej” niż mamy, porównywanie się z innymi gdzie widzimy zawsze tylko malutki kawałeczek czyjegoś życia….. i często to już dookreśla nasze braki, straty. Plus oczywiście nasze przekonania budowane na bazie prawd wynoszonych z domów, albo ze świata zewnętrznego. I to jest niesamowite jak bardzo nie chcemy, albo bardzo nam trudno popatrzeć i poczuć, jak jest na prawdę. Pooddychać ze stopami na ziemi, pomedytować i zobaczyć, że tak na prawdę u koleżanki i jej męża, za płotem, albo z biurka obok, trawa nie jest bardziej zielona, a ogródek ładniejszy……

Bo jest tak, że:
  • Każda relacja, każde małżeństwo jest wyjątkowe. Moje małżeństwo, relacja jest jedyna, niepowtarzalna na świecie, ze swoimi dobrymi i trudniejszymi chwilami. Nie ma na świecie jednego wzorca z Sevres pod Paryżem , który mówi jak ma być. Na pewno znalazłoby się wiele kobiet i mężczyzn, którzy zapytani jak ma być, wymienią całą listę - z uwzględnieniem co Ona lub On powinien zmienić :), ale to nie tak….To jest na prawdę temat bardziej złożony i żaden film, książka (szczególnie romantyczna) nie dookreśli kto i ile razy ma wynosić śmieci, kto i kiedy ma się zajmować dzieckiem, kto i ile ma wnosić do związku uwagi, pieniędzy, domu, miłości, uśmiechu itd….To jest takie mam wrażenie gadanie, bo nam ludziom potrzebne są dookreślenia ilościowe, czasowe - wtedy jest łatwiej coś oszacować i przemyśleć na głowę, niż poczuć sercem i duchem potrzeby każdego z nas…..Poza tym wszystkim, każdy z nas wnosi do małżeństwa swoje historie, swoje życie, swoje doświadczenia….i one dają tą piękną różnorodność i wyjątkowość każdej relacji.
  • Sprawiedliwie to nie znaczy po równo. To o tym wypracowanym, sztywnym i jasnym podziale obowiązków, ilości razy wyrzucania śmieci, bycia po zakupy, załatwienia wakacji, czy pojedziemy w góry czy nad morze, bo ostatnio on chciał w góry to teraz musimy koniecznie nad morze - żeby było po równo….NIE NIE I JESZCZE RAZ NIE….Sprawiedliwie to znaczy w/g potrzeb każdego z nas w relacji. Dzielimy się tak jak możemy na ten moment….w zależności co kto potrzebuje i jak. Mam się czym dzielić to się dzielę, jak nie mam to najpierw maska tlenowa dla mnie a potem dla innych. Pytanie do mnie tylko, czy jestem na tyle dojrzała, że umiem nie pielęgnować urazy jak pojadę drugi raz w góry….? Albo czy umiem odłożyć moją potrzebę morza na za trochę?
  • Małżeństwo musi być oazą spokoju, schronienia, stabilności. No nie….Relacja małżeńska też jest drogą, czasami przemierzaną dyliżansem z westernu, a czasami boskim Mercedesem po włoskiej autostradzie del’Sole. Czasami jest wyboiście, a czasami gładko i przyjemnie. Każda wersja jest dobra dla relacji. Relacja to jest ruch, to jest dynamika, zmiana. A my tak bardzo chcemy tego spokoju, schronienia, szczególnie wtedy gdy wychodzimy z niespokojnych naszych domów dzieciństwa z postanowieniem, że u mnie będzie inaczej. Ale takie chcenie zaburza porządek w relacji, w Świecie. Bardzo chcemy, aby nasz mąż/ partner zorganizował nam ten spokój - a on nie da rady, bo nie jest naszym rodzicem….a jak już stanie na głowie i zorganizuje ten spokój - to my już tak nie chcemy….bo nie tworzę przecież relacji z moim rodzicem tylko chcę męża….itd. Trochę to skomplikowane, ale Ci których temat dotyczy na bank wiedzą o czym piszę. Pozwólmy być każdemu sobą w relacji. Partner nam nie posprząta dzieciństwa, nie wynagrodzi go, nie będzie zastępował mamy albo taty. To ja kobieta zakasuję rękawy i sprzątam u siebie….aby mieć fajną relację z partnerem.
  • Często narzekałam na mojego męża, robię to też czasami nadal (no tak jest), na grupach wsparcia też kobiety mówią o swoich partnerach, że nie są tacy jacy „powinni” być….Często słyszę, że „to wszystko” przez niego, bo jest taki, i taki…i jeszcze taki….I skupienie żony na partnerze na 150%. Jak już tak jest to wracaj żono, szybko do siebie, do swojej przestrzeni, zobacz czego Tobie brakuje, z czym Ty się na tą chwilę zmagasz. Mój mąż jest moim lustrem, moje uwagi na temat jego są tak na prawdę moimi uwagami na temat mój, gdzie nie mam odwagi i/ lub siły zajrzeć i posprzątać. Przykład? A proszę bardzo:  Denerwuje mnie gdy mój mąż za dużo je, albo pakuje w siebie nie właściwe (w/g mnie) produkty. A co ze mną? No przecież bardzo chciałabym być szczupła, chuda…a nie zawsze mi to wychodzi i nadal jem słodkie rzeczy, mało zdrowe (mimo, że umawiam się ze sobą inaczej)….ale wiecie łatwiej mi to zobaczyć u męża i być złą na niego i wytknąć jego błędy  niż wrócić do siebie i zająć się moim objadaniem i moją złością tak na prawdę na mnie.
  • W relacji musimy być blisko 247, bo jesteśmy mężem i żoną. NIE, to NIE tak. Czasami pary są bliżej czasami dalej i tak jest ok. Wiem, słyszałam o takich małżeństwach, gdzie żona mówi, że oni tak bardzo lubią spędzać ze sobą czas, że i nawet pracują razem. Chylę czoła, jeżeli niesie im to radość i zdrową relację. Model sprawdzony przeze mnie, moich terapeutów, mentorów, koleżanki, kolegów z różnych wspólnot (próbka doświadczalna dość duża) jest taki, że każde z nas małżonków musi mieć swój świat, swoje „koło”. Spotykamy się razem w małym zbiorze wspólnym - albo takim jak jest potrzebny dla danej relacji. Tam wnosimy nasze nowe doświadczenia, wymieniamy się nimi, tam dzielimy się  naszymi światami, mogę być wtedy ciekawa mojego męża, jego opowieści. Dzięki temu, że mam mój świat, mogę dalej się budować, dalej realizować pomysły, projekty, mój mąż mnie wspiera, ale nie uczestniczy w moim…..co daje mi przestrzeń do tworzenia nowego. Czy to, że jesteśmy czasami dalej, czasami bliżej coś nam robi? Moim zdaniem i doświadczeniem tylko zdrową relację, gdzie każdy może głeboko oddychać. Myślę też, że wielkość części wspólnej zmienia się w zależności od projektów rodzinnych. Gdy nasze dzieci były małe ta część wspólna była zdecydowanie większa…
  • Robienie czegoś za kogoś, albo pomaganie, wyręczanie drugiej osoby (bo już nie mogę patrzeć jak on/ ona to robi, albo jak tyle czasu czekam na coś i nic) jest odbieraniem tej osobie siły życiowej. To też jest odbieranie możliwości rozwoju, doświadczania życia, zmagania się z trudnościami, ale też radościami, które nas budują jako kobietę, mężczyznę, żonę, męża, mamę i nasze dzieci też. Nie mówiąc o tym, co pokazujemy naszym dzieciom i jak budujemy w nich zupełnie „nie działające” postawy życiowe….
  • Komunikowanie się w relacji ….temat wielki jak wszystkie oceany razem wzięte…..Nam wspólnie bardzo pomogła na początku książka "5 języków miłości" - klucz do zobaczenia, że każdy człowiek ma inaczej i to co chcę powiedzieć (w/g moich norm) z dobrą intencją, pokazania miłości, szacunku nie zawsze działa do mojego męża. Najważniejsze jest to, aby przy nawet najmniejszym wzburzeniu, nerwie nie zaczynać trudnych tematów, a nawet lepiej nie zaczynać żadnych tylko lepiej udać się i pooddychać ze stopami na ziemi, albo odpocząć….Pod artykułem podam jeszcze parę fajnych adresów, gdzie się udać po wiedzę o komunikacji…
  • Wdzięczność, miłość. To taka postawa, która wychodzi z serca i z duszy. Ona przychodzi z czasem, wiekiem, stażem relacji. Jak bywam zła na mojego męża, bo wiecie jak jest….jestem tylko człowiekiem i zdarza mi się nadal polecieć za moimi emocjami, myślami….to wtedy po „przewaleniu się” tej złości (zapraszam do kontaktu, opowiem jak nauczyłam się czuć emocje, lubić je i pozwalać im odejść), po poczuciu jej, siadam i….patrzę na mojego męża jako na dostarczyciela fajnych rzeczy do mojego życia, takich prezentów, których nikt inny mi nie potrafi dać. Patrzę sobie sercem, o ile moje życie byłoby uboższe gdyby jego nie było przy mnie jako partnera, męża, taty naszych dzieci. I to działa….zawsze. Wdzięczność buduje miłość.
  • Kiedyś, dawno temu słyszałam nadal modne powiedzenie: jak nie umiem żyć samej to na pewno nie umiem żyć w relacji….albo inna wersja o tym samym: jak się nie nauczę żyć sama ze sobą to nigdy nie nauczę się życia w relacji. Bzdura w/g mnie i innych specjalistów też. Każdy z nas, w/g porządku Świata, z którego każdy z nas się wywodzi,  jest stworzony do życia z drugą osobą. I każdy z nas potrzebuje drugiego człowieka, miłości, przyjaźni, fizyczności, dotyku i ….mnóstwa innych rzeczy, które można zrealizować tylko w relacji. Często osoby, które muszą popracować ze sobą, wykorzystują tą wątpliwą mądrość do jeszcze większego zapadania się w izolację, samotność, a co dalej depresji, zaburzeń lękowych itd. ale to już specjaliści dużo więksi ode mnie ogarniają. Bycie samemu na dłuższy czas nie prowadzi do szczęśliwego życia, tylko je mocno zubaża.
  • Łagodność, piękno, kobiecość, dojrzałość, intuicja - to są przymioty każdej kobiety, nie zawsze o nich pamiętamy, nie zawsze z nich korzystamy. Ale one zawsze są, bo to też są części starego porządku Świata w którym żyjemy, a który bez kobiecości, łagodności, piękna nie istnieje. Kobieta daje od zawsze do Świata energię łączenia, tworzenia, scalania….Więc warto zawsze wyruszyć Kobiecie po swoją łagodność, po swoje piękno, bo to dalej tworzy dobrostan relacji, Rodziny i otaczającego nas Świata.
Jeżeli potrzebowałabyś porozmawiać, albo opowiedzieć o relacji, o swoim budowaniu, albo odnajdowaniu łagodności i dobrostanu. Jestem i czekam na Ciebie.

Para na plaży, lato, ocean, Floryda, piasek
My, Floryda, luty 2020
Temat relacji naświetlały mi:

  • materiały Izabella Kopp: https://www.facebook.com/ogrodysukcesu/, mistrzyni od relacji, biznesu, sukcesu, ustawień systemowych.
  • materiały Marzena Kopta https://www.facebook.com/marzena.kopta, mistrzyni od komunikacji, czucia emocji.
  • https://www.facebook.com/weekendmalzenski/, Ojciec Piotr Zajączkowski, pięknie opowiada na spotkaniach weekendów małżeńskich o 5 językach miłości i o relacji….Wart posłuchania, popatrzenia bez względu na religię jaką się wyznaję...