Dzisiaj jest 1 września 2019, koniec wakacji. Jutro cała nasza Trójka rusza do swoich szkół. Mam dzisiaj parę kilo niepokoju, bo dużo się zmienia, dużo będzie nowego od jutra. 
  1. Miki, najstarsze moje dziecko zaczyna maturalną klasę...Za miesiąc kończy 18 lat. Bardziej jestem przejęta od niego i to On uczy mnie szukać jakiegoś jak to nazwał „mind set“ aby ogarnąć ten Jego rok szkolny, aby mógł dalej oddawać się pasji, która stała się też jego sposobem na zarabianie pieniędzy– czyli pracą. Uwielbia to robić. Trzymam mocno kciuki i uczę się, że wszystko co jest i będzie to dokładnie tak ma się dziać. A my jako Ewa i Darek, rodzice, mamy dalej realizować naszą wizję rodzicielstwa, czyli nie utrudniać naszemu Synowi szukania jego drogi. Zawsze byliśmy i będziemy na wyciągniecie ręki, żeby być gdy nasze dziecko jak będzie w potrzebie. A matura....Miki ogarnie. Do tej pory pokazał wiele razy swoją odpowiedzialność, wrażliwość i dojrzałość...więc mam zaufać i już. 
  2. Matylda, echhhh. Tutaj to najtrudniej mi oddać Górze i zaufać, że tak jak jest, jest wystarczająco dobrze. Najchętniej bym zatrudniła agentów Secret Service (albo sama bym się takim stała), aby jej pilnować i usuwać jakiekolwiek potencjalne problemy, wyzwania....Ale też wiem, że nie mogę…akurat przy niej, tym bardziej nie mogę. Spakowała dzielnie plecak, popodpisywała zeszyty, przygotowane wszystko na tip top. Ubranie na jutro do szkoły w kosteczkę, ubranie po szkole obok... ja tak nie mam....I wszystko by było cudnie gdyby nie telefon w sobotę, zadzwonił nowy pan kierowca Marek, który będzie ją woził do szkoły od wtorku. Przez 2 lata mieliśmy super kierowców, którzy nawet kanapkę jej kupowali jak zapomniała z domu śniadania...Nawet Disco Polo puszczali jej „głośno“ i nie wydzielali, a ona mogła śpiewać ze Sławomirem, Zenkiem czy innym Romanem wykonawcą. A jak będzie teraz? Czy ten nowy człowiek ogarnie „wystarczająco dobrze“ moją małą 14 letnią Matysię podczas drogi do i z jej szkoły w centrum Warszawy? Tak też miewam jako mama. 
  3. Malina, idzie jutro do nowej szkoły, szkoły państwowej po 6 latach w szkole prywatnej. Idzie do dużej szkoły, dużej klasy – ale to właśnie było czynnikiem decydującym. 25 dzieci w klasie oznacza, że zawsze jest różnorodność i wybór, z kim co dzisiaj. Tak wybrała, tak zadecydowała. Jako matka od 18 lat uważam w ogóle, że na początek, jak moje dzieci były małe to bardzo potrzebowałam (ja, nie wiem czy oni też) mieć kameralną klasę dla nich, wychowawczynię, która z racji, ze ich było mało w klasie była skupiona na każdym dużo więcej niż w przeładowanej klasie. Ale teraz nastąpił ten moment, że dla Marii potrzebuję dużą klasę z różnorodnością młodzieży, ich pomysłów, zainteresowań i aktywności. Wybór padł na lokalną naszą miejscową szkołę, gdzie kiedyś nie honor było zajrzeć, a teraz zmienił mi się światopogląd i pokładam duże nadzieje z nowym miejscem. Ale stresik i niepokój matczyny jest, bo ja bym tyle chciała zarządzić po mojemu...a mam stać tylko z boku tak na prawdę i ćwiczyć uważność, i słyszeć moje dzieci. I iść za ich potrzebami...a nie MOIMI jako Rodzica. 

Po paru latach rodzicielstwa, kreując się na perfekcyjną matkę moich dzieci padłam. Bo perfekcja zabierała mi całą frajdę bycia z moimi dzieciarami i w ogóle życia. Szybko z pomocą przyszła mi H. Gut z jej Uniwersytetem dla Rodziców, potem warsztaty rodzicielskie prowadzone przez mamy wielu dzieci, wtedy były u Dominikanów na Służewiu, potem lata mojej terapii. I po latach różnych kursów, warsztatów, pracy ze sobą zapragnęłam znaleźć się w gronie DDM – Dość Dobrych Matek, na drugim biegunie niż Perfekcyjne. DDM to dopiero dla mnie elita. Bardzo dobrą definicję przytacza p. Zofia Milska – Wrzosińska: 

„Dość dobra matka po prostu patrzy spokojnie, jak jej dziecko dorasta. Stawia granice wtedy, gdy to niezbędne, i daje wsparcie gdy trzeba. To trudne, bo wymaga wewnętrznej zgody na to, że moje dziecko jest kimś innym niż ja, że nie musi być takie jak ja i nie musi realizować moich ideałów czy marzeń.“

Piękne, prawda? A jakie trudne do zrealizowania....To jest często orka na ugorze, bo ja z natury zawsze wiem lepiej, lubię mieć rację, a już w przypadku dzieci? Toż to aż się prosi, żeby pokierować, poprowadzić...No nie....Albo Elita, albo pławienie się w powinnościach i musiach, które na koniec dnia zabierają spokój emocjonalny i pogodę ducha.

Dobrego rozpoczęcia pierwszego dnia szkoły dla Was i Waszych Dzieci. 


1.09.2015 - proszę zwrócić uwagę na paznokcie pasujące do czerwonego teletubisia:)

1.09.2015, optymizm i radość, a jak będzie w 2019?????