"Depresja jest jak psi ogon, który strąca wszystko wokół. Ale jestem jej wdzięczna za to, kim dziś jestem. (…) Depresja nie była dla mnie osławionym czarnym psem, a samym jego ogonem, który strącił wszystko w swoim zasięgu. Ale rozsypane elementy da się poskładać - na nowych fundamentach i z instrukcją obsługi w ręku."

gazeta.pl. wiadomości, 23.02.2020, Wiktoria Beczek

W niedzielę, 23.02 był Światowy Dzień Walki z Depresją - nazwa mało udana, bo w/g mnie jak walczymy to jedyne co, to padamy, a nie zdrowiejemy….. Zdecydowanie wolę wersję Międzynarodowy Dzień pracy nad depresją, przeciwdziałania depresji…ale nie mnie tu nazywać, oceniać. Depresja jest chorobą śmiertelną - i to jest z tego najważniejsze. Mieć depresję to nie jest wstyd, to nie jest temat do ukrywania, to nie znaczy, że jestem gorsza, -y. . Cudowne jest to, że celebryci, osoby znane mówią o tym, że one też zmagają się z tą chorobą, albo miały, albo opowiadają jak sobie poradziły. Bardzo użyteczne działanie mediów, bo depresja przecież nie zależy od bycia sławnym, utalentowanym, ilości kasy na koncie, ilości followersów na insta, ilości „like’ów” na fb. Przyczyny depresji mogą być różne, ale tutaj już odsyłam do specjalistów psychiatrów, psychologów, itd. 

Media przypominają nam od wielu lat, że depresja jest rzeczywistą przypadłością i ile byśmy uśmiechu i radości nie widzieli w TV, na bilbordach czy słyszeli w radio, ona może się wedrzeć w nasze życie, a potem niszczyć nie tylko nas, ale wszystko co jest w naszej okolicy. Nam dorosłym, którzy czujemy, że "czarny tunel" niemocy nas pochłania,  trudno często się zatrzymać, i posłuchać swojego ciała, emocji, albo bliskich i przyznać przed sobą samym, że to już czas na leczenie, spotkanie z lekarzem, a może terapię czy może inne środki pozwalające wyjść z  niechęci do życia.

Gdy jesteś rodzicem sprawa staje się dużo poważniejsza. Bo Twój stan to nie tylko Ty, albo Twój partner czy partnerka. W Twojej chorobie uczestniczą też dzieci. O tym bardzo chcemy nie wiedzieć, nie czuć, że tak jest, bo my dla naszego dziecka to wszystko, zawsze ….i wydaje nam się będąc w depresji, że tak jest - ale TAK NIE JEST. 

Miś pluszowy siedzący na środku ulicy

Objawy depresji to smutek, wkurzenie, płacz, często nie dbanie o siebie, bezsenność, ogromne zmęczenie wszystkim i wszystkimi. Niechęć do życia ogromna. To ciągłe narzekanie, fukanie, użalanie, bycie nieobecną i płaczącą, smutną, niedostępną.

I w tym całym tyglu jest nasze dziecko. I choćbyśmy były uśmiechnięte w wyznaczonych, sobie godzinach, dalej rozwoziły dzielnie dzieci do szkoły, na zajęcia, robiły wyszukane „urodzinki” i pierdyliard innych woali nakładały na naszą niemoc, to dzieci czują, widzą i dotykają depresji rodzica….

Dzieci mają tak, że biorą winę na siebie,  za złe samopoczucie rodzica, za każde jego fuknięcie na dziecko, za każde łzy mamy, za każdy napad agresji u taty, dzieci czują się winne za „bycie nieobecnym” przez rodzica, czują się winne za brak kontaktu z najważniejsza dla nich osoba...i nie wiedza za bardzo o co chodzi, bo nie rozumieją, ale wiedza, że dzieje się źle i wiedzą, że to ich wina. Bo gdyby coś zrobiła /-ł lepiej, bardziej to mama albo tata by się zachowywali inaczej. Rzadko jest tak, że mama, bądź tata, mający zły dzień i fukający często na otoczenie, powie dziecku, hej, przepraszam, mama/ tata ma zły dzień, ale to nie Twoja wina….A co dopiero w depresji? Wtedy przecież często wyzwaniem jest poranne wstanie do codziennych obowiązków, zjedzenie śniadania….

Gdy dziecko napotyka taką trudną sytuację uruchamia lawinę dziwnych przemyśleń i zachowań…dziecko przestaje być wtedy dzieckiem, chce ratować rodziców, chce żeby było dobrze (z dziecięcą definicją stanu dobrze"), a nie wie jak to zrobić (bo to dziecko)…zaczyna mieć dużo poczucia winy/ wyrzutów sumienia za coś czego nie zrobiło, wstyd, bo co ma powiedzieć koleżankom, kolegom jak mama albo tata jest „dziwna” - bo na dłuższa metę nie da się ukryć, że rodzic nie jest zbyt kontaktowy, że krzyczy, czy nawet szarpie albo bije….a dzieci zazwyczaj  maja tendencje do stosowania iluzji i zaprzeczeń i często nie widzą, że coś się  dzieje niedobrego, bo dom gdzie wyrastają jest dla nich wzorcowym systemem życia i postępowania. Dzieci nie wiedzą o co chodzi, a czują się pokonywane przez groźną trójcę: wstyd, poczucie winy i wyrzuty sumienia. I robi się mega zawierucha  w głowie i sercu dziecka. Pewnie,  możemy powiedzieć…”niech się przyzwyczaja”, „życie nie jest lekkie”, „i tak dostanie po dupie” „musi być twardy”… itd…to uwierzcie mi, mamie nastolatków, to nie jest atmosfera gdzie syn, albo córka będą wzrastać czując nasze rodzicielskie wsparcie. Jest za to wiele obszarów życia nastoletniego (teraz nastolatkowanie zaczyna się JUŻ od 11 roku życia) które czekają z otwartymi ramionami na Wasze dzieci, tam znajdą zrozumienie, zapomnienie od problemów, albo ulgę w odczuwaniu trudnych uczuć, przyjaźń….niekoniecznie takie jak bym chciała dla mojego dziecka, ale jemu albo jej ulży... 

My Rodzice, nie dbając o siebie, nie lecząc swoich traum, lęków, nałogów, depresji produkujemy pokolenie naszych dzieci narażonych na próby samobójcze, depresje, i mnóstwo środków polepszających chwilowo ich nastrój - które są dzisiaj na wyciągnięcie ręki - to właśnie te obszary z miłością przyjmujące każdą ilość nastolatków, ich pieniędzy, trosk. To my Rodzice odpowiadamy za to czy nasze dzieci będą świadome tego co się z nimi dzieje, za to czy pozwolimy im czuć to co czują, za to czy pomożemy im bezpiecznie bać się, płakać, czegoś nie umieć, czegoś nie chcieć, czegoś nie zrobić, popełniać błędy….depresje też znam, byłam tam wiele lat temu, dość długo i od lat robię wszystko co w mojej ludzkiej mocy aby tam nie wrócić... Depresja jest chorobą, i to nie jest wstyd, albo powód do czucia się słabszym, gorszym. To powód do działania, szukania pomocy, leczenia się - a do tego nie trzeba:
  - wielkich pieniędzy, bo pomoc bezpłatna jest dostępna w wielu miejscach
 - dużo czasu - zawsze warto sobie usiąść i popatrzeć na swoje wartości - nie wierzę, że w wartościach kogokolwiek jest śmierć, albo powolne umieranie….Więc warto ten czas wykroić ze swojego bardzo zapisanego kalendarza….i iść się leczyć….. 

„Telefon jest rozgrzany do czerwoności. W samym styczniu podjęliśmy 40 interwencji ratujących życie dziecka, czyli takich, że dziecko już podjęło próbę samobójczą, podjęło przygotowania do próby samobójczej i dzięki dobremu współdziałaniu z policją mogliśmy zadziałać. Kiedy mówimy o dzieciach to nie jest to klient, który rodzinę zostawia za drzwiami, to jest klient z całą rodziną. Jeżeli będziemy mówić, że rodzina jest samowystarczalna, i każda ingerencja, psychologa, psychiatry, jest nadmierną ingerencją w życie rodziny, to nie będzie to poprawiało zdrowia psychicznego naszego społeczeństwa - oceniła"  - Jolanta Zmarzlik z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. 
  • Jeśli potrzebujesz rozmowy z psychologiem, możesz zwrócić się do Całodobowego Centrum Wsparcia pod numerem 800 70 2222. Pod telefonem, mailem i czatem dyżurują psycholodzy Fundacji ITAKA udzielający porad i kierujący dzwoniące osoby do odpowiedniej placówki pomocowej w ich regionie. 
  • Jeśli natomiast potrzebujesz pomocy, a masz mniej niż 18 lat, codziennie od 12:00 do 2:00 w nocy możesz zadzwonić na Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży, pod bezpłatnym numerem telefonu 116 111. Swój problem możesz też opisać w wiadomości. 
  • Albo pisz do mnie, mam zeszycik specjalistów, poradni, lekarzy, przyjmujących na NFZ i prywatnie.